Agata Passent – z wykształcenia germanistka, z zawodu felietonistka, dziennikarka, recenzentka i emerytowana tenisistka. W TVN24 prowadzi program Xięgarnia, w „Twoim Stylu” pisze felietony, działa w Fundacji Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej. „Bezskutecznie stara się utrzymać równowagę między życiem prywatnym (dwóch synów, mąż pisarz i pies mieszaniec), towarzyskim (nie ma czym się chwalić), a służbowym”. Córka felietonisty Daniela Passenta i pisarki Agnieszki Osieckiej.
Polecamy lekturę świetnego felietonu pióra Agaty Passent pod tytułem „Od tyłu”, w którym autorka rozprawia się z mitami dotyczącymi kolonoskopii!
Cały felieton dostępny na: www.agatapassent.blog.polityka.pl
Boimy się kolonoskopii, bo boimy się cielesności. Utraty kontroli nad organizmem. A jak się posikam, a jak będę puszczać bąki? Co ludzie powiedzą? Wydaje nam się, że lekarze, idąc do pracy, myślą, że tam będzie drogeria? Boimy się kolonoskopii, bo nie znamy swojego wnętrza. Obok duszy i czaszki jest jakieś jelito grube? Ma ponad metr! Mówimy: flaki. Ja co prawda uwielbiam dobrze doprawione flaczki, ale znam wiele osób, które flakami się brzydzą. Twarz upiększamy tonikami, maseczkami, poprawiamy usta zastrzykami „na glonojada”. Dbanie o jelito? Czy to nie najważniejsze w dbaniu o urodę?
Poradnia Profilaktyki Jelita Grubego. W kolonoskopii nieprzyjemne nie było samo badanie, ale przygotowanie do badania. Dwa dni głodówki, picie litrami wody wymieszanej z lekiem oczyszczającym i kilkanaście wizyt w toalecie. Rozbolała mnie od tego głowa, łeb mi pękał. Oto dowód na to, jak wszystko w tym naszym ciele się łączy w jednym splocie. Najpierw jest rozmowa z lekarzem. Czyli ten moment patrzenia sobie w twarz, rozmowy o tym, jak to dokładnie przebiegnie, że mój ból głowy to normalny objaw, można powiedzieć o tym, czego się boimy, pogadać o dalszym leczeniu, spytać lekarza, czy ma doświadczenie… Fakt, że zrobił już dziesiątki tysięcy takich badań i ma 20 lat doświadczenia, pomógł mi zaufać. Lubię lekarzy. To koleżanki i koledzy, którzy w szkole i na studiach zawsze uczyli się lepiej ode mnie… Po rozmowie pielęgniarka prowadzi mnie do małego pokoiku, gdzie dostaję luźne jednorazowe szorty z dziurą z tyłu i kapciuszki. Tylko tyle, ale aż tyle, by godność pacjentki uratować – fajny pomysł. A potem przejmuje mnie już anastezjolog.
Hokus-pokus i po 15 minutach słyszysz rozmowy, widzisz wszystkie monitory. Lekarz pomaga wstać, anastezjolog prowadzi do pokoiku wybudzeń, mąż zrobił fotkę i filmik, bratowa odebrała jedno twoje dziecko z treningu, a przyjaciółka wzięła twoje drugie dziecko na spacer i dała mu talerz owoców, na dole za kwadrans będzie kolega swoim autem, bo dziś nie mogę jeszcze prowadzić. Na miejscu do ręki dostajesz wynik badania. Albo działamy i leczymy coś, albo jestem zdrowa i nigdy tu nie będę musiała wracać. Profilaktyka jest super.